Dostał już wszystkie dawki antybiotyku, ale mimo to kichanie nie ustępuje
Dwie ostatnie wizyty mieliśmy u innej Pani weterynarz, z tej samej kliniki. Do tej pierwszej, możemy podjechać dopiero w piątek. W kuwecie też położyliśmy matę, aby ograniczyć do zera kontakt ze żwirkiem.
Tyle, że on nie kicha tylko wtedy, gdy jest w klatce, ale w różnych miejscach mu się to zdarza. Już sama nie wiem co robić jeszcze, aby wykluczyć wszelkie możliwości alergii.
Dzisiaj, w którymś temacie czytałam, że może on w tym nosku coś ma, co mu przeszkadza, więc chyba w piątek poproszę, żeby tam dogłębnie zajrzała. Nic poza tym się nie dzieję, apetyt na warzywka zaczął powracać. Osłuchowo od samego początku było czysto.
Wczoraj zrobiliśmy kolejne podejście do wybiegu, wyszło obiecująco. Poszerzył swoje pole zwiedzania + nawet skusił się na koperek leżący na kocu. Co do koca, gardzi nim i raczej nie podoba mu się chodzenie po mięciutkim, bo z uporem biega po panelach

Robi to tak szybko, że na zakrętach nie wyrabia! Wyglądało to komicznie, ale cieszę się, że zaczyna już ogarniać, że może być fajnie też w innym miejscu, niż kolana, łóżko, czy klatka.
Właśnie, myślimy o doświnieniu, dość intensywnie. Chciałabym to dobrze zaplanować, abyśmy oboje z TŻ mieli czas na łączenie. No i przede wszystkim, musimy kupić klatkę, ale teraźniejsze wydatki między innymi na weta, spowodowały, że musimy tą decyzję odłożyć na trochę.
Oczywiście chcemy wyleczyć Tosta do końca, bynajmniej się dowiedzieć, co mu właściwie dolega.
Zdjęcia, z wczorajszego wybiegu + postaram się z dzisiejszego, wstawię wieczorem
