Na razie wieści z frontu: Hukka się podziębiła i jak w niedzielę koło południa zaczęła lekko rzęzić i ciężko oddychać, to niewiele myśląc zapakowaliśmy ją wraz z Leonardem "Pogryzionym tyłkiem"
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =11&t=5264 do samochodu i pojechaliśmy na dyżur do dr Dorotki w Medivecie. Dostała tlen (bardzo spokojnie leżała mi na rękach) i jak już jej się łatwiej zaczęło oddychać, dr osłuchała, opukała, obadała i zaproponowała jednak tolfedynę i antybiotyk. I teraz obie jesteśmy nieszczęśliwe - muszę robić zastrzyki, a Hukka nie wygląda na ich miłośniczkę (Lucek z wątku Leonarda był oazą spokoju w porównaniu z nią). Ale efekt jest, animusz wrócił, wygląda, że to jakaś drobna infekcja. Wszyscy zaczęli więc brać immunoglukan, żeby nie było. Więc co rano - wspólne plucie lekiem na odległość
(A pogryziony przez Laurentego tyłek Leonarda ładnie się goi; żadnych zgrubień, żadnych ropni! Ale to pewnie zasługa maści Rivel. Dr Dorotka była niepocieszona, że nie pozwalam wygolić dupki...)
Zdjęcia też kiedyś wrzucę, jak odzyskam jakiś fragment czasu.