Zęby zostały dziś przycięte, rokowania są nienajlepsze. W takim tempie w jakim następuje pogorszenie to kwestia 2-3 miesięcy, jeśli zmiany wyhamują to może trochę dłużej, jeśli dojdzie do sepsy to krócej. Nic się nie da zrobić, zrezygnowałam z badania krwi bo i tak nic to nie zmieni. Goferek dziś nie był w stanie zjeść ogórka, chwycić sianka, po przycięciu jest lepiej z siankiem - ładnie je zjada. Wstawiamy go na przeciwbólowe i przeciwzapalne na tydzień, zobaczę czy będzie jakaś zmiana. Jeśli będzie tego potrzebował to będzie na lekach do końca życia, to już nie jest taki czas żeby martwić się wątrobą czy nerkami, dla mnie ważniejsze jest komfort życia mojej świnki niż jego długość.
Goferek na czas mojego wyjazdu zostanie oddzielony od dziewczyn i zamieszka w "hospicjum" u zagli (jeszcze raz dziękuję!!). Wolę, żeby doświadczona osoba miała na niego oko, boję się że moja rodzina nie wyczułaby, że mu się pogarsza. Ten pomysł przewijał się w rozmowach już od kilku dni, ale bałam się, że nie połączę po takim czasie Gofra i dziewczyn... Dzisiaj dowiedziałam się, że problem może się rozwiązać sam

Mam tylko nadzieję że Goferek na mnie poczeka.
Smutno bardzo, nie myślałam że to się stanie tak szybko. Wiedziałam że w następne wakacje raczej nie będę mieć już trzech świnek, ale to nie miało być tak.
Cała nadzieja w tym, że może choroba przestanie postępować albo przynajmniej wyhamuje
