Nachos oswaja się z każdym dniem, chociaż przyznam, że to dla mnie wyzwanie, bo Tost oswoił się od razu.
Nie mogłam za bardzo w tym tygodniu się nim zająć, bo bałam się, że zarażę. Tż trochę nadrabiał. U niego już na kolankach się pięknie rozkłada, ode mnie dzisiaj ogórka brał już z ręki

Dzisiaj o 9 miałam pierwszy skowyt o jedzenie (Chyba jeszcze nie nauczył się od Tosta, że o jedzenie się prosi, jak zobaczy się Dużych na nogach) TŻ naszykował im taką michę warzyw, że mieli na cały dzień. Wcale się nie dziwie, że takie byki rosną

Futerko małemu rośnie, robi się puchatą kulką! Strasznie się denerwuje, że Tost sobie tak wychodzi z klatki i biega, a on nie


Wczoraj puściłam ich znowu na pokój. Myślałam, że już nie złapię tego malucha, no taki szybki!
Ale, muszę Wam powiedzieć, o postępach Tosta. Pięknie się u TŻ rozkłada, u mnie też się dzisiaj rozłożył i pochwalił się swoim mistrzowskim naleśnikiem! Co prawda, miewa jeszcze ataki paniki, ale już coraz mniej. Strasznie się cieszę, bo bardzo tą sytuację przeżywałam. Dzisiaj odpadł nam strupek po zastrzyku. Na prawdę, to jest tak strasznie pro ludzki prosiak, że aż mi się serducho raduje. Mam nadzieję, że Nachos podłapie trochę tego zachowania.
Porobiłam troszkę zdjęć, ale jestem tak padnięta dzisiejszym nadrabianiem wszystkiego, co ominęło mnie na uczelni przez ten tydzień, że trzeba będzie na nie poczekać.
Chłopcy cały czas dogadują się nieźle. Śpią sobie pod półeczką,śmigają razem. W klatce spokój, raz na dzień się pogonią może. Na wybiegu Tost parę razy próbował małego zgwałcić, ale ten jest taki szybki, że się nie udało.
Świetne uczucie, gdy widzi się takie dwie biegające wężykiem kulki.
A no i zjadają siano w takim tempie, że nie nadążam dokładać!
