W międzywojennej Polsce też były świnki morskie w domach. Dziś ludzie się tłumaczą, że 10-15 lat temu trzymali świneczki w złych warunkach, bo nie było takiej wiedzy jak dziś a chcecie wiedzieć jak było wtedy?
Lata 30 zeszłego wieku, moja babcia była jeszcze szczęśliwym dzieckiem ze szlacheckiej rodziny a w domu mieli hodowlę psów myśliwskich, pełno kotów, sarenkę i inne zwierzątka, wszystkie żyły w zgodzie akceptując siebie ale nie akceptując np. obcych kotów. Któregoś razu wujek który miał w zwyczaju przylatywać samolotem, zawitał do ich domu z pierwszą świnką a niebawem z kolejną. Jedna była ruda a druga biało-czarna, obie długowłose piękne i dorodne panny.
Babcia nie pierwszy raz mówiła, że miała świnki morskie ale nigdy nie wypytywałam, dziś postanowiłam się dowiedzieć jak w tamtych czasach żyły. Babcia zdziwiona powiedziała "Jak to jak? Biegały luzem". Świnki miały do dyspozycji, sień, ogromną kuchnię która w tamtych czasach trzeba pamiętać była sercem domu (dwa ogromne stoły, dwa wielkie kredensy itd.) i inne korytarze, nie wchodziły do pokoi ani oczywiście na piętro. Zastanowiło mnie gdzie się załatwiały, no więc prawdopodobnie gdzie popadnie, kucharka zamiatała te pomieszczenia 2 razy dziennie a podłogi z porządnego drewna nie przyjmowały cieczy. Każda świnka miała swoją miseczkę babcia pamięta jak dziś, jedna była w maki a druga w tulipany. Do jedzenia dostawały mnóstwo warzyw których w takim domu było zawsze pod dostatkiem, dostawały między innymi sałatę ale myślę, że wtedy wody gruntowe nie były tak zanieczyszczone jak dziś a co za tym idzie i sałata nie była niebezpieczna. Z produktów zakazanych dostawały mleko, no cóż widać nie może być idealnie.. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł dawania im ziaren. Pytałam o sianko, babcia stwierdziła, że wychodziły na zewnątrz więc na pewno podskubały sobie.
Niestety nie wiem ile świneczki żyły, o to zapomniałam zapytać ale biorąc pod uwagę czasy i to co miało nadejść i zburzyć idyllę dzieciństwa babci i jej rodzeństwa raczej nie odeszły ze starości. Babcia urodziła się 1930 roku dziś ma 85 lat, świnki dostała jako świadome dziecko, bo jak widać wszystko panięta dokładnie więc zakładam po 5 roku życia, wojna wybuchła gdy miała 9 lat i odebrała jej wszystko, rodziny szlacheckie poszły jak wiadomo na pierwszy ogień.
Może podawanie mleka i puszczenie świnek samopas razem z kotami i psami nie jest ideałem ale biorąc pod uwagę, że krzywda im się nie stała jest bliższe ideału niż warunki u niestety większość właścicieli gryzoni w dzisiejszych czasach. Jeśli ktoś z czytających ma klatkę 60 cm mam nadzieję przemyśli porządnie po lekturze powyższego warunki w jakich trzyma świnkę/świnki

Ponieważ nie posiadam zdjęć świnek babci załączam zdjęcia srebrnego Geronimo, czarnego Czarnego i złotego Wiewiórka




