No tak, są dwa duety: starsi i młodsi, a dodatkowo Nicek ma 1,5 roku więc już zupełnie pełnoletni, chociaż nie wiem czy mądrzejszy. Jednak wydaje mi się, iż łobuziak mógłby być dobrym materiałem do nauki sztuczek, póki co to on mnie tresuje.

Ma mnóstwo energii i te jego wymyślne pozy z nóżkami. I np. kiedy ja, próbując łapać, nie proponuję kapciocha w formie windy, udowadnia mi, że - nie złapiesz mnie, jeśli sam nie zechcę - ucieka, ucieka i hop, znienacka wbiega z impetem po mojej ręce - jedziemy, ale pamiętaj, że to nie ty mnie złapałaś.
Natomiast Florek drze japę, co jakiś czas, no bo Nicek gdzieś się zgubił i trzeba mu wskazać drogę, gdzie ma się kierować... Sprawdza też wytrzymałość krat, ale nie losowo, tylko naprawdę każdą po kolei wypróbowuje. On wie na pewno, że czasem się otwierają, tylko trzeba znaleźć to miejsce...

Czasami krzyczy do nas i zaprasza do zabawy, ostatnio zbiegał z koca i wołał: zobacz, tu nie wolno, a ja wylazłem - i w nogi. Dziś sobie wymyślił wskakiwanie na pudełko po butach (fragment prowizorycznego ogrodzenia) i zaczepkę: spróbuj mnie pogłaskać, jeśli zdążysz! - i dopiero przed wyciągniętą dłonią - w nogi! I za chwilę: gdzie idziesz? Jeszcze raz, jeszcze raz, spróbuj mnie pogłaskać! A jeszcze lepiej przynieś Nicka, bo berek gryziony jest jeszcze bardziej emocjonujący od berka głaskanego.
Co do sytuacji z ostatniej fotki, za chwilę się zakotłowało, no bo przecież wiadomo, że jedne kolana są za małe dla nich dwóch. A po rostaniu z kumplem od razu sobie przypomniał co się robi z pietruszką i bardzo grzecznie zeżarł.
