Dziękujemy
Hania obcinała, ja trzymałam pacjentki. Nie było łatwo. Venda trochę się broniła, ale w końcu uniosła sie honorem i jakos poszło - ale nie przyjęła zaoferowanego znieczulenia ogórkiem - zjadła go dopiero po operacji (chyba według zasady "nie jestem sprzedajna, nie przyjmuję nic z ręki oprawcy).
Via urządziła cyrk z wrzaskami i wykręcaniem się na wszystkie strony (jaka ona silna!). Ogórka wcinała za to przez cały czas zabiegu "skoro i tak mam umrzeć to przynajmniej z czymś smacznym w pyszczku".
A wlezie wszędzie, owszem. Po co się męczyć, jedząc sianko w niewygodnej pozycji na dwóch łapkach... skoro można po prostu wskoczyć do paśnika i leżąc, jeść jak w świnkowym raju...