Obiecuję, że w niedzielę nadrobię zaległości i założę wątek moim trzem świneczkom, póki co napiszę co u czarnuli.
Naluś robi postępy. Coraz częściej słyszę jak chrupie coś kiedy jestem w kuchni i codziennie rano, kiedy robię sobie kawę turkocze na mnie z niezadowoleniem, że jej nad uchem hałasuje.
Rozpoczęliśmy delikatne odchudzanko i już są efekty (żeby u ludzi tak to działało):
11.X.2013 - waga 1100
17.X.2013 - waga 1020
Wczoraj posprzątałam jej klateczkę i na 2 godziny wyjęłam z niej pudło, które spełniało funkcję domku. Siedziałam cały czas koło klatki a ona zaczęła się przechadzać w mojej obecności

, a jak tylko się ruszyłam, to uciekała z prędkością światła.
Niestety usłyszałam też że Nala piszczy (do tej pory będąc u mnie nie wydała ani jednego dźwięku)podczas robienia bobków i dziś odwiedziłyśmy doktorka. Świneczka ma bardzo nieładny mocz i prawdopodobnie boli ją pęcherz. Siuśki zostały pobrane do analizy a my jesteśmy odesłane na USG do doktora Marcińskiego. Nala dostała lek przeciwbólowy i antybiotyk.
Nawet ostatnio zastanawiałam się, że jej mocz ma dość intensywny zapach, ale myślałam, że to przez sianko, którego ma bardzo dużo w całej klatce i często na nie sika.
Lekarze zachwycają się jej urodą (a na widok dwóch pozostałych świnek nic nie mówią

).
Cały czas czekam na połączenie mojego stadka, ale ciągle pod górę. Mam nadzieje ze kiedy Nalutek zamieszka z resztą świnek to się troszkę ośmieli.