Assia, tyle że Drops rzuca się na turkoczącego Cośka i go gryzie. Gdyby to jeszcze były delikatne dziabnięcia, ale on potrafi złapać zębami i majtać główką na wszystkie strony tak, że mam toczącą się kulę futra. Jak na razie zazwyczaj Cośkowi udawało się zrobić w tył zwrot i obrywał w zad, ale gdyby zęby Dropsa trafiły na Cośkowe uszko albo oczko, to mogłoby się to źle skończyć. Raczej nie ma szans żeby zamieszkali razem. Na kolanach czy postawieni przy kupie żarcia zachowują się bardzo ok, tulą się itd, ale jak Coś poczuje się trochę pewniej albo nie ma dzioba zatkanego zielonką, to zaczyna turkotać, kręcić zadem i się zaczyna. Przez kratki jest zazwyczaj spoko (co z resztą widać, chłopaki śpią zazwyczaj koło siebie), ale jak się ich puści razem to jest tragedia.
Cosiek ogólnie ma dość trudny charakter, bo on turkocze i próbuje dominować, po czym w ostatniej chwili się wycofuje i tak cały czas, co na dłuższą metę pewnie wkurzy większość świnek. Muszę pogadać z wetką, czy kastracja jakkolwiek to zmieni... Tak czy inaczej na pewno łatwiej by było połączyć go z panienką niż z chłopem. Nie wiem czy uda mi się namówić rodziców na kolejne świnki, ale nawet jeśli nie, to uważam że to ma sens... Coś jest na razie silną świnią, ma półtora roku. Nie da się ukryć, że pewnie prędzej czy później Dropsik nas zostawi i Coś będzie zostanie na jakiś czas sam ("załatwienie" towarzysza troche trwa). Mam nadzieję że stanie się to w bardzo odległej przyszłości, w końcu nerki ładnie pracują a przerzutów przecież nie będzie (

), ale kiedyś to nastąpi. Tak czy siak Cosiek będzie już wtedy starszy, a wiadomo że starsze świnki trudniej znoszą operację. No a wysterylizowaną pannę trudno znaleźć, więc chłopak by się naczekał...