Ok. 14-tej podjęłyśmy z p. dr decyzję o eutanazji. Po kilku godzinach pod tlenem nic nie było lepiej. Zrobiono jej powtórny rtg i wyszły nacieki na drugim płucu. Po oględzinach zwłok wynik - nowotwór. Liczne drobne guzki z przerzutami na drugie płuco. Także zmiana antybiotyku, nad którym zaczęła się dr Krasowska zastanawiać, nic by nie pomogła. Poza tym nie jadła a dokarmianie przy tak szybkim i płytkim oddechu groziło zadławieniem. Wieczorem po nią pojadę i pochowam w moim ogródku z moimi świnkami i innymi tymczasami. Już tylko tyle mogę dla niej zrobić. Była u mnie krótko, ale tak się z nią związałam, że ryczę cały czas. Taka była cichutka, biedna, skłuta przez te zastrzyki.
Żegnaj maleńka . Biegaj z moją Tequilą, Rozalką, Tosią, Glorią, Milką, Heniutkiem i innymi tymczaskami. Niech Ci tej trawy nigdy nie zabraknie
Nie jestem pewna, co do USG, zapytam doktor Kredowską, która robi specjalizację z obrazowania weterynaryjnego. Wiem, że zaleca się zrobienie RTG, nawet u ludzi.
Strasznie mi przykro. Potwornie.
Identyczna sytuacja jak rok temu z moim Euzebiuszem, u niego niby bardzo długo nie wyglądało to na płuca, ale jak się posypało to 4 dni i koniec. grentego rodzaju zmian nie widać nawet na usg, on miał wszystko, łącznie z echem i oglądaniem płuc w czasie echa, rtg, krew. Męczył się pod tlenem, bo dr Kasia stawiała na zachłystowe zapalenie płuc ponieważ miał zabieg pod narkozą, przed nim nic nie było z płucami wykrywalne. Myślała więc, że da się go uratować.
Na to nie ma leku.
Dobrze zrobiłaś, po co się biedulka miała męczyć jeszcze z dobę.
Okres między jednym a drugim rtg to dwa tygodnie. I były tak duże zmiany, że ona do rana by nie wytrzymała. Już rano jak ją wiozłam to miała przymknięte powieki. Jadę po nią.