Nie chodzi i pomysły, tylko ogólne wrażenie... Mętnie, bo mętnie, ale jeszcze trochę pamiętam jak to było i jak tak sobie teraz przeczytałam, siedząc tu gdzie siedzę, to gdyby nie uszy, to bym się dookoła głowy śmiała
Ja kiedyś wymyśliłam sobie podróż do Iranu, Syrii, Iraku. Gdzieś w liceum, ni stąd, ni zowąd, pojawiła się propozycja wyjazdu. Ale niepewna sytuacja, no i szkoła, i coś tam... Nie pojechałam. I jak tak patrzę, co się porobiło, to myślę, że strasznie głupia byłam

Teraz pozostało mi tylko odchować dzieci i potem ewentualnie pojechać w ramach pomocy humanitarnej. Czy bardzo chciałam jechać? Strasznie bardzo. Czy mnie to bardzo gniecie? Prawie wcale. Czy mając znowu możliwość pojechałabym? Bez gadania. Tymczasem żyję jako osoba niewyjechanadoIranu i jest mi z tym zadziwiająco lekko.
Do czego zmierzam: nie zrobisz wszystkiego, co chcesz. Również dlatego, że spora część przestanie być w międzyczasie interesująca

I to wcale nie jest straszne. W wyborze przyszłości nikt tutaj nie pomoże, bo Cię nie zna. Zresztą, tak po prawdzie, ci co znają, też nie pomogą. Najbliższe 4 lata masz na to, żeby zorientować, co chcesz dalej robić. A żeby móc zdecydować, musisz się sporo o sobie dowiedzieć. Więc działaj, zbieraj wrażenia i doświadczenia. Nie rób tylko tego, co mogłoby zablokować dalsze działanie, zmianę kierunku - no nie depcz sobie po sznurowadłach

Idź do liceum we Wrocku, albo kasę na wynajem mieszkania przeznacz na korki. Udzielaj się, gdzie dusza zapragnie, próbuj, jak ręce świerzbią i chodź, gdzie nogi poniosą. Sama zobaczysz, co Cię kręci, co męczy a co daje satysfakcję.
Wyprawa do Finlandii wymaga treningu. Trenuj: Bory Dolnośląskie piechotą, Łużyce, Beskidy, piechotą z Lwówka do Lwowa, albo do Suwałk... Trenuj, aż taka wyprawa zyska zupełnie konkretny wymiar. Albo aż Ci się znudzi. Tak czy siak, chwilowo ją odłóż
