Dziś małpiszonowi próbowalam wetknąć paseczki warzyw w dziób ale nic z tego, przegryzała na pół ze złości i wypluwała...
Zrobiłam jej nową porcję serpentynkowej marchewki, buraka, cukinii i jabłka, może jak podeschną to się skusi.
Takie strupki ma dookoła tego oczodołu, nie wiem czy to normalne. Została już mała dziurka, przepłukałam to ale widać że niedługo się zamknie.
Sama tylko pietruszkę ciomie jak ma ochotę. I sałatę rzymską próbuje ale słabo jej idzie. Nie wiem czy to wszystko od tego braku trzonowca czy też ten złamany siekacz jej przeszkadza, chyba i to i to. Strasznie długo żuje.
Dziś dałam jej pobiegać z Majką przez chwilę poza wybiegiem, Majka kochana oczywiście próbowała jakieś żarcie od niej wyskubać zza kraty

sosnowa, ona zjada biolapis razem z ratunkową, na razie jakoś nie wybrzydza.