Ja przez tego Buniaka osiwieję... Po karmieniu zostawiłam ją zawiniętą w kocyku na podłodze u nich w pokoju, żeby sama sobie wyszła kiedy będzie chciała. Po jakimś czasie wchodzę, patrzę, a tam z koca wystają leżące na boku rozczapierzone dwie tylne nogi i nic więcej... Zawał. Ale sobie pozycję znalazła...