Golępachy i giglacze czyli historia (nie)całkiem normalna.

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
balbinkowo

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: balbinkowo »

Piękny trawing :D
Dobry podział obowiązków Siula :102:
Będzie dobrze. Przecież Bromba to twarda baba :like: Przesyłamy dobre wibracje i same pozytywne myśli!!! :buzki:
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Asita »

Och.... :love: jakie one są........leżące :lol: :lol:
Nie martwiaj się Siula, zabieg szybko minie i będzie dobrze :) :fingerscrossed:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Awatar użytkownika
Siula
Posty: 4009
Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
Miejscowość: Tarnowo Podgóne
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Siula »

Człowiek się po prostu martwi, czy podejmuje dobrą decyzję i czy nic nie grozi zwierzakowi.
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: joanna ch »

te to mają dobrze w życiu!

będzie dobrze! :buzki:
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Asita »

Podpytaj Val, u jej chłopaka był ostatnio usuwany kaszak na zadku :)
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Awatar użytkownika
Siula
Posty: 4009
Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
Miejscowość: Tarnowo Podgóne
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Siula »

Dzięki Asita, Val mi właśnie na poprzedniej stronie pisała o Leonku ;)
Val

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Val »

Ja dodam jeszcze, że rozumiem lęk przed zabiegiem, bo też się bałam. Bałam się, że z powodu głupiego kaszaka coś gorszego może spotkać Leonka. Komplikacje po narkozie (a u nas była i tak tylko wziewka), długie gojenie itd. Przy operacji ratującej życie nie miałabym wątpliwości, nie zarzucałabym się wyrzutami sumienia nawet w razie najgorszego, bo wiedziałabym, że bez operacji byłoby tak samo źle. Przy kaszaku jest więcej wątpliwości, bo świniak nie cierpi i nie jest zagrożony. Jednak bez interwencji kaszak rośnie, nie ma cudów. Tak czy inaczej trzeba się go pozbyć.

Mi to tłumaczyli tak: oczyszczenie kaszaka nic nie daje, jeśli zostanie torebka. Mały kaszak ma małą torebkę i można ją zniszczyć przy samym nakłuciu. Przy dużej torebce już nie da rady tak zrobić i wtedy trzeba wycinać. Myślę, że Leon wymagał zabiegu, tam kaszak był powyżej 1cm średnicy, a skoro to czubek góry lodowej, to pod spodem musiało być dużo więcej. Nie zniechęcam więc - trzeba, to trzeba, ale potem lepiej obserwować, czy nie ma nowych kaszaków, bo długość rekonwalescencji była dla nas wszystkich ciężka (szczur po wycięciu śledziony z guzem i leczeniu stanu zapalnego trzustki szybciej dochodził do siebie, niż prosiak po usunięciu kaszaka, choć oczywiście stan tego drugiego był od początku lepszy). U nas mijają od zabiegu 3 miesiące, wokół blizny futro zarosło, bardziej widać blizny po zastrzykach niż po cięciu. Świniak żyje, ma się dobrze, nie cierpi tylko macania tyłka, a musi znosić to regularnie ;)

Będzie dobrze! Bromba da radę, po jej minie widać, że to dzielna świnia. Aha... sprawdź jeszcze tuż przed oddaniem na zabieg, czy nie ma nowych kaszaków. My tak znaleźliśmy drugiego, malutkiego - oczyszczono go bez wycinania, ale za to pod narkozą hurtem z tamtym dużym, więc oszczędziliśmy Leonkowi nerwów :)
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Asita »

No dobra dobra...balbinkowo już mi zdiagnozowała zwiędłość starczą, więc mogę zapominać niektóre rzeczy :lol:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Awatar użytkownika
Lilith88
Posty: 4733
Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
Miejscowość: Gdańsk
Kontakt:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: Lilith88 »

Co do narkozy, dlatego też sugerowałam Siuli żeby może jednak Brombę gdzie indziej cieli gdzie jest wziewka, bo wydaje mi się, że nie ma sensu ryzykować. Jestem wdzięczna doktor Asi za uratowanie życia mojemu Tasmanowi i Nachosowi Cappuccino ale ostatnio mnie bardzo zawiodła z okiem Feliksa.
loriain

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

Post autor: loriain »

Ale rozplaszczenie na trawie :laugh:
Nie martw się, będzie dobrze :fingerscrossed:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”