Powiem tak - idealnie cały czas nie jest, ma gorsze momenty że siedzi i oddycha trochę ciężej przez kilka minut, ale "przechodzi samo". Ogólnie jest z nim już dobrze, jedyne co to nie chce jeść warzyw i owoców, z mokrego zje co najwyżej zielone albo ogórka. Można to zwalić na to że organizm nie chce przyjmować zbyt wielu płynów, ale Drops pije dużo
Niedługo będziemy jechać na badania krwi itd., na razie szukam informacji co konkretnie zbadać.
Po przemyśleniu doszłam do wniosku, że jednak zostaniemy przy dr Bieniek, do niej mam największe zaufanie. Piasek niby go osłuchał i obejrzał, ale mam wrażenie że nie bardzo go obchodziło co mówię. Mówię mu, że zwierzak był strasznie słaby i ledwo dychał, a on marudzi że wet podał leki domięśniowo, bo "niepotrzebnie męczył zwierzaka". Nosz kurde... Ja wiem że taki Furosemid zaczyna działać już po kilku minutach po podaniu podskórnym (przynajmniej u człowieka) a "pełne działanie" pojawia się po 20 minutach... Ale kurcze, świń był w takim stanie że liczyła się każda minuta a po podaniu domieśniowym przecież działa szybciej? Osłuchał serducho, ale czy wział poprawkę na to że zwierzak dostał silny steryd? Bo to chyba też na dłuższy czas powoduje że serce pracuje normalnie? Kazał kupić Furosemid i podać w razie gdyby było z Dropsem źle. Po prostu, oczywista oczywistość. Pytam, czy do pyszczka. Dostaję odpowiedź, że nie, że podskórnie.

Musiałam się prosić żeby łaskawie pokazał jak złapać i uspokoił, że żeby na kark w fałd podać źle to trzeba się postarać. Zero wytłumaczenia co potem, czego się spodziewać, co badać później. Po prostu "pilnować bo duszność może wrócić, w razie czego dzwonić, do widzenia".
To już wolę weta u którego byłam z Dropsem w pierwszej kolejności...