Listopad to dla nas miesiąc szczególny.
30 listopada 2014 r przywiozłam do domu malutką (jak mi się wtedy wydawało słodką) kluseczkę. Pani twierdziła, że Cwaniak ma 3 miesiące, dziś wiem, że miał może ze 3 tygodnie. Był mega wystraszony, oswajanie zajęło nam ok 3 miesięcy i poświęciłam na nie bardzo dużo czasu siedząc godzinami przy klatce żeby się do mnie przyzwyczaił. 1 raz jedzenie z mojej ręki wziął dopiero po 2 miesiącach.
3 listopada 2015 r przywiozłam do domu Tesię (wtedy nie była jeszcze grubaskiem). Cwaniak na jej widok dostał zawału i uciekł gdzie pieprz rośnie, ona w tym czasie zadowolona wsuwała w samotności jedzenie. Tesię pokochałam od razu, zapewne przez to, że można było ją głaskać bez obaw o to, że straci się palec.
18 listopada 2015 r kolejna wycieczka do Cynthii, tym razem po Fisiulkę. Takie to było małe, zwariowane, szalone. I tak zostało do dzisiaj
Tak, listopad to dla nas zdecydowanie szczególny miesiąc. Zaczęło się tak niewinnie od jednego prosiaczka, ale tak naprawdę dopiero jak pojawiła się Panda i wszyscy mają już towarzysza to czuję, że mam świnki. Teraz one już żyją swoim świńkim życiem a ja się im z radością przyglądam no i usługuję im

Jakby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że przywiezienie Cwaniaka i co za tym idzie pojawienie się kolejnych prosiaków, tak bardzo zmieni moje życie to bym nie uwierzyła. Odkryłam w sobie pokłady miłości i opiekuńczości o jakie siebie nie podejrzewałam
Na koniec mojego wywodu chciałam wrzucić zdjęcia z samego początku ich pobytu u nas
Cwaniak pierwszego dnia u nas
2 miesiące później, to tego dnia pierwszy raz wziął mi jedzenie z ręki, po czym mnie ugryzł
1 wspólny posiłek Tesi i Cwaniaka. Mało kto już chyba o tym pamięta, ale Tesia i Cwaniak mieszkali kiedyś razem. Cwaniak jej nie odstępował na krok, co Teśkę mocno wkurzało.
Pierwsze zdjęcia Fisiuli u nas i jedne z niewielu zdjęć kiedy są w trójkę.
Aktualnie mam tylko jedno świnkowe marzenie, żeby Tesia i Cwaniak spuścili z tonu i któregoś dnia wszyscy mogli zamieszkać razem.