3 godziny sprzątania. Gruntowne czyszczenie kuwet, pranie mat (ręcznie, bo tosinkowe prezenty inaczej trudno usunąć). Duży pada na twarz, a tu jeszcze trzeba iść po zakupy na jutro rano.
W pokoju ostemplowana podłoga, bo Matylda podczas wybiegu poroznosiła tosiowe kupy.
Na koniec wybiegu, wymuszonego sprzątaniem, Misia już się niecierpliwiła, więc zaczęła oblegać zasłonięte płytą wyjście z pokoju.
Kiedy Duży zakończył sprzątanie 3/4 stada radośnie pognało do klatki na jego wezwanie. Oczywiście grupę poprowadziła Misia.
Tosia nadal chyba wyznaje zasadę, że metr to już za dużo, więc nawet nie podejmuje się sześciometrowego maratonu z pokoju do kuchni. Przecież prędzej czy później transporter sam przeleci tę trasę. Wystarczy tylko cierpliwie w nim czekać

.