Meg, piszę po długim czasie bo wcześniej nie mogłam, nie umiałam tu wejść i napisać, że Arabelki już ze mną nie ma... odeszła na moich rękach 4 sierpnia... Nawet teraz trudno mi się o tym pisze. Pod koniec lipca poszłam z nią do weta bo schudła, a ładnie jadła wszystko i piła. Okazało się, że ma gu tarczycy. Dostała leki. Była zapisana na 7 sierpnia na usg tarczycy, ale wcześniej dostała prawdopodobnie przełomu tarczycowego. Ratowano ją, ale się nie udało. Była tak przegrzana, że doszło do różnego rodzaju uszkodzeń... Odchodziła ze mną, nie była sama. Wiedziała, że ją bardzo kocham. Bardzo chciałam by żyła...
Przykro mi to pisać, strasznie przykro bo jakby do mnie to nadal w 100% chyba nie dociera...
Meg, dziękuję Ci z całego serca za tę kochaną, wyjątkową świnkę, która kochała mnie najbardziej na świecie i przykro mi, że nie dałam rady jej uratować. Leży obok Rozalki. Dziękuję, że trafiła właśnie do mnie, zawsze będę się czuć tym wyróżniona i zawsze będę kochać tę moją Arabis Saudyjską, jak ja to do niej mówiłam.
Dla mojej skocznej wędrowniczki Arabisi
