No dobra, czas nadgonić- chociaż skrótowo!
Dwa dni po odejściu Salcesonika i Schaba słyszę od tż(przeciwnika kolejnego doświnienia):
-to kiedy przyjadą świnki?
-jakie świnki(ja nic o tym nie wiem)?
Kolejny dzień:
- no ale nie myślałaś, żeby wziąć świnkę?
- za parę miesięcy przyjedzie, jak się jej zachce przyjść na świat
chwilę później:
- no ale tak teraz, tak żeby świnkę...nie myślałaś???
No i tak pojawił się Brie(zwany Brysiem), oraz Porter.
Łączenie ok, bez większych szaleństw, aczkolwiek adoptowałam dwójkę miłych i uległych świń, a przyjechali dwaj dominanci, z czego jeden z zapędami terrorystycznymi! Nowi radzili sobie świetnie, problem nastręczało zrozumienie sytuacji Krokieta, parę dni im zajęło zajarzenie o co chodzi i jak go należy traktować(Krokiet kiepsko widzi, a właściwie widzi tylko to co pod nosem, a i tak nikt nie wie na ile dobrze). Przebieganie z prędkością światła kończyło się nieodzownie machnięciem zębami w kierunku młodych- nie że chce rządzić, nie że tyran, no nie widzi po prostu, więc należy zbliżać się powoli i od strony ryja, nie zadka- załapali! Kotlet marzy o przywództwie całe życie, ale że urodzona ciapa- na marzeniach się kończy standardowo!
Strzeliło mi do głowy(znowuuuu

), żeby spróbować dołączyć Agresta, bo żal mi go, siedzi sam bidok!
I oto co się okazało. Odizolowanie sprawiło, że Agrestowy rozum powrócił z jaj na właściwe miejsce i stara się chłop zachowywać nadzwyczaj przyzwoicie.....tu niestety zaskoczyła mnie dwójka `starych`, bo widząc jego przyzwoite zachowanie, postanowili zemścić się i za siebie i za Schaba i to jeszcze za wszystkie czasy, na skutek czego Agrest dostał od Krokieta strzał w mordę, a od Kotleta w dupiszczę!
Tu stwierdziłam, że naprawdę nie ma opcji na jego powrót do stada!!!
Natomiast wydarzyła się przy okazji rzecz dość niespodziewana, bo oto białe małpy(Bryś i Agrest) nagle na swój widok przywarli do siebie i tak już pozostali. Taką miłość od pierwszego wejrzenia to widziałam tylko raz- Ziutka staruszka z bobasem Kotletem....tak więc co się będę z koniem kopać. Chcą razem- są razem. Zresztą też ku wielkiej radości Portera! Bo jak z nim i `starszakami` był jeszcze Brie, to walczyli zawzięcie o tron(choć bezzębnie). Tak więc w pierwszym stadzie niepodzielnie zaczął rządzić Porter.
Biega to dość śmiesznie, mam takie wrażenie, że na paluszkach i goni starych, a jak się zmęczy to wsiada do jamki(najczęściej odwróconej dachem w dół!!! bo ja się nie znam, on wie lepiej gdzie dach

). Niestety zdarza mu się pacyfikować Kotleta smakując go. Takie to małe, a taka zadziora.
Białe- spokój! Bok przy boku żrą, sikają i bobczą, zero agresji, łączenia właściwie nie było, bo co to za łączenie! Po prostu są razem, jakby było tak od urodzenia

.
Tu powrócił mój wcześniejszy pomysł przebudowy zagrody, ale to pewnie parę tygodni potrwa, bo sama jeszcze nie wiem jak miałoby to wyglądać, mam 100 pomysłów...no i oboje z tż musimy mieć razem wolne, żeby to ogarnąć. Już wcześniej o tym myślałam, kiedy Agrest został oddzielony z Salcesonem, ale....z oczywistych powodów szybko przestałam myśleć i o tym i o wszystkim innym
Trochę fotek, żeby nie było..
Krokiet
Starsi zadziwieni pojawieniem się myszy(myszy w rurze)
Ten wjazd jest mój
Mały gwałcik nie zawadzi!(a w tle Ewa Kopacz, czyli Agrest Budowniczy...grrrr)
Tak się używa jamki, wy się nie znacie buraki!
Trójka Drombo
A nas ktoś ze sobą skleił i tak już zostajemy na stałe
Jakby się ktoś zastanawiał dlaczego u Agrseta zawiesiłam stare szmaty...bo cholera jedna cały czas podkopuje materac, w efekcie czego siedzi na gołej ceracie, gdzie sobie nasika i się w tym wytarza, a jeszcze przykryje się grubym materacem, żeby się szybciej ukisić!!!
Szukam rozwiązań. Tak przewieszone stare polo sprawia, że Bob Budowniczy nie kopie! Niestety Brysia zdążył nauczyć, więc teraz jeszcze z małym walczę!
