Jakoś się nie mogę zmobilizować i wrócić do dawnego zwyczaju pilnowania by był wątek aktualny.
W międzyczasie minął rok, jak Mańka wyciągnęła Otonię z chlewa pod Opolem

. Otonia na szczęście zdrowa, choć sutki jej regularnie obrastają twardym naskórkiem, bardzo to zagadkowa przypadłość, nie urosła nic a nic od stycznia i taka już pozostanie na zawsze, wielkości takiej wyrośniętej dzidzi raczej, wagowo trochę ponad 550 na ogół. Ruchliwa jak zawsze.
Przeszliśmy ruję Białej Myszy, a raczej Myszy Liliowej z Żółtym Tyłkiem, gdyż arystokracja nie czyści sobię

Grubemu się tak spodobało, że jak Otonia zleciała na parter, co czyni ostatnio regularnie, to ją... bardzo entuzjastycznie, ekhm, wychędożył? jak to Wiedźmin. Ze względu na gabaryty obu stron było to z lekka przeraźliwe, ale Otonia się nie przejęła. Ona zresztą na wybiegu regularnie Grubego po włochatym pysku pierze, jak to czyniła żona Cztanowi z Rogowa w "Krzyżakach". Od rzeczonego Cztana Gruby jednakowoż zasadniczo się różni swym ilorazem, gdyż tamten był, znów cytując (z pamięci) "głupi hej! jako podogonie!" zaś Geralcikowi iloraz coś podejrzanie rośnie, już mu tylko kciuka przeciwstawnego brak by doktoracik jakiś machnął.
Apisia niestety nie wiadomo dlaczego utyła znowu i mamy koszmarne kłopoty z ustaleniem jej dawki euthyroxu, bo jak nie zaczyna linieć to znowu jej się robi niedoczynność i tak w kółko. będzie trzeba usg jej zrobić. Kochane to i mądre nieprzeciętnie też. I chyba jednak dowodzi, w czasie wyżej wymienionej rui darła się przeraźliwie, ale się ... zdominować... nie dała. Chyba.