O to mi chodziło. Euzebiusz się tak nacierpiał, bo nikt nie wiedział, że to nowotwór i myśleli, że można go ratować. I sam w lecznicy.
Geralt usnął przytulony do mnie, śpiewałam mu jego ulubione melodie, na ile dawałam radę. Gadałam.
Ciężko było, ale mam nadzieję, że mi, a nie jemu.