Z wielkim smutkiem muszę to napisać. Gaja przekazała mi wiadomość od Wieprzykowskiej, że Wichurka nie żyje. Żegnaj kochany puchaty skarbie, zawsze będę pamiętała.
"Drodzy Państwo,
w zeszły piątek, 30 listopada, odeszła nasza kochana Wichurka.
Wichurka była uratowana przez Sosnową, była w DT u Beatrycze. Wzięliśmy ją w 2015 roku.
Wichureczka przeszła u nas kilka chorób, cały czas coś się działo. Rok temu okazało się, że ma nieoperacyjny guz na wątrobie. Stan zapalny udało się szybko wychwycić i wyleczyć, mimo, że wyglądało bardzo poważnie. W zasadzie ostatni rok była w świetnej kondycji. Od października obie świnki były u mojej Mamy w Gdańsku. Były tam pod kontrolą dr Dominiki Sontag-Patoki, która robiła im badania (przy okazji okazało się, że Wichurka ma kaszaka, który był leczony). Wyniki miała bardzo dobre.
W piątek rano obie świnki domagały się jedzenia, potem biegały po mieszkaniu. Około południa Mama zauważyła, że Wichureczka wygląda niewyraźnie. Wzięła ją na ręce, aby zobaczyć, co się dzieje. Po 20 minutach zmarła. Zupełnie nie wiemy co się stało. Mógł to być zawał, albo zator od guza.
Jest nam bardzo przykro, ale cieszymy się, że stało się to tak szybko, bez cierpienia.
Wichurka była super świnką. Bardzo inteligentną (co było wyraźnie widać w porównaniu z Politurką

Przyszła do nas bardzo zestresowana (była uratowana ze sklepu zoologicznego, po przejściach). Jesteśmy bardzo zaskoczeni, jak po pewnym czasie stres zupełnie minął, zaaklimatyzowała się do nowych warunków i świetnie sobie radziła."
Wiperzykowska myślała, że wątek zniknął, dlatego przesłała tą wiadomość przez Gaję, z którą koresponduje także z bardzo pozytywnego powodu, Politurka nie będzie sama, dołaczy do niej piękny Salwador.
