Tak, to już rok

...
Wczoraj myślałam, że jeszcze rok temu o tej porze miałam w sobie tyle nadziei..
Wierzyłam, że Biszkopt do mnie wróci z Warszawy, że Zwierzurek mi go przywiezie, bo tak miało być.. A potem przyszedł 11 stycznia- dzień zabiegu. Byłam w pracy. Dostałam SMS od Zwierzurka, że Biszkopt nie wybudził się z narkozy. Ja nawet nie umiem opisać, co się wtedy działo w mojej głowie..
Nie umiem do dziś przyjąć tego, co się wtedy stało. Zupełnie nie tak miało być. On zdrowiał, sam jadł. Ten zabieg miał być ostatnią prostą..
Kocham swoje świnki bardzo i nawet świadomość, że kiedyś umrą i znowu będę cierpiała nie jest w stanie sprawić, że zrezygnuję z ich obecności w moim życiu. Taka jest cena za przywiązanie się do nich. Wolę życie z nimi, ze wszystkimi konsekwencjami ich kruchego zdrowia, niż bez nich.
Ale Biszkopt..
Niektóre świnki są wyjątkowe, bez żadnego szczególnego powodu. On był..
Pamiętam o Tobie misiu.
Dla Biszkopta , na rocznicę
