Blisko rok, jak nic nie umieszczałam o dziewczynach.
W tym czasie upasły się, jak trzeba - bardzo pilnujemy diety, ale zwalamy też na geny

Giselle jest kochanym kartofelkiem, nieco płochliwym i przytulaśnym.
Odetta nadal jest naczelną wojowniczką przeciwko ludzkości, aczkolwiek mizianie po karczku sprawia jej już wyraźną przyjemność. Byle bez wyciągania z klatki na długo.
Odnośnie zdrowia: ec jest pod kontrolą. Co pół roku panie dostają serię fenbendazolu. Oczy są, jakie są - lepsze nie będą, ale ostatnie badanie okulistyczne wykazało, że nic się nie dzieje. Poza tym nie stwierdza się jakichkolwiek problemów zdrowotnych.
Odetty ślepota nijak nie przejawia się w zachowaniu. Zmieniam im często ułożenie sprzętów w klatce i ona zawsze bezbłędnie trafia. Również na wybiegu o nic się nie obija i lubi zwiedzać i to ona jest przewodniczką dla swojej koleżanki. W ogóle, to wyjątkowa, bardzo inteligentna świnka.
Odnośnie adopcji - tak, nadal mam nadzieję, że one znajdą taki własny-własny dom. Co jakiś czas mam zapytania w ich sprawie, na ogół od dobrych, doświadczonych domów, które z żalem odrzucam. Dlaczego? Otóż Odetta bardzo się stresuje podróżami, a na stres reaguje silnym skurczem mięśni - składa się na pół. Dosłownie, w agrafkę. I w takiej pozycji pozostaje przez całą podróż, dopiero po uspokojeniu się, na miejscu, wraca do normalnej formy i swojego zwykłego stanu wyluzowania. Dołącza się też oczopląs. Ten skurcz musi być bolesny, zresztą widać, że ona jest wtedy taka przerażona, bezradna. Dlatego, chociaż uważam, że te świnki nadają się da adopcji i sprawią wiele radości swoim stałym Dużym, będę brała pod uwagę tylko domy z Warszawy lub bliskich okolic i bezbodźcowe (tzn. bez malutkich dzieci i innych zwierząt) Pozostałe wymagania standardowe, czyli specjalistyczny weterynarz, przestrzeń życiowa i dużo miłości.
Jeśli dziewczyny się zgodzą na sesję zdjęciową, to wstawię też nowe zdjęcia.