Nie mogłam się zebrać do napisania tego postu...
Pod koniec września Lusię dopadły problemy oddechowe. 26.09. dostała oxytet, który miał pomóc a w efekcie ją zabił

Już kilka godzin po zastrzyku zaczęła czuć się gorzej. Odmówiła jedzenia, siedziała skulona... Kroplówki, leki p/bólowe, rozkurczowe, dokarmianie, różne suplementy które miały pomóc. Po ponad 3 tygodniach nerki odmówiły posłuszeństwa. Lusia cierpiała i niestety trzeba było podjąć ciężką ale jedynie słuszną decyzję... Przez ten czas miała lepsze i gorsze momenty, czasami wydawało się, że wychodzimy na prostą by kolejnego dnia zrobić krok do tyłu...
Obwiniam się za to co się stało. Może mogłam nie zgodzić się na ten antybiotyk. Może mogłam zrobić coś więcej żeby ją uratować...
Lusia przyjechała do mnie w maju 2019 roku jako miesięczny brzdąc ukoić złamane serce po stracie Nutki. Już po kilku miesiącach okazało się, że ma cukrzycę i problemy z nerkami. Przez tyle lat ładnie przyjmowała swoje leki, nawet pilnowała godziny i się dopominała, że czas na lekarstwa. Dzielnie pokonywała różne przeciwności losu, wychodziła obronną łapką z różnych chorób, operacji...
Była kochaną świnką. Ugodowa ale nie dała sobie wejść na głowę. Kochała ludzi i kochała jeść. Nic nie mogło się zmarnować, potrafiła jeść nawet na leżąco. Głośna, to ona zawsze kwikała o jedzenie, jak przychodziłam z pracy to już czekała na środku klatki żeby ją wyjąć na wybieg.
Strasznie mi jej brakuje
Lusia 04.2019 - 22.10.2025
Lusia jeszcze pod kroplówką w nadziei, że chociaż trochę się poprawi...
Ale wieczorem przestała już łykać karmę... To ostatnie zdjęcie mojego słoneczka
