No to faktycznie są postępy
U mnie, jak chciałam oko nacieszyć piękną rudą Inką, to musiałam długo stać nad klatką w bezruchu, aż ona pomyślała, że dawno mnie nie ma. Wtedy wchodziła i robiła obchód po klatce

I tak sobie wtedy myślałam, czy kiedykolwiek będzie tak, że przestane się bać i chować przed ludźmi.
Przyjrzeć się świństwu można było tylko na rękach, ale nie za długo, bo bardzo była wylękniona.
Zatem nie dała mi żadnych powodów, abym mogła choćby podejrzewać, że ma zapędy na dominantkę. Pełne zaskoczenie!
Może jeszcze kiedyś się dogadają. Może na wybiegu chociaż.
Pozdrawiam serdecznie
