
Zanim rozpocznie się nowa historia Belli i Norika trzeba wspomnieć inne nasze świnki, które teraz biegają beztrosko za TM. Nasza przygoda z tymi uroczymi zwierzątkami zaczęła się w 2006 roku, kiedy to w naszym domu zawitała rudo-biała piękność ze ślicznymi pysiami. Nie mogła być nazwana inaczej, jak Pysia.
Była to nie byle jaka świnka - trzeba przyznać - była bardzo mądra i obdarzona niezwykłym charakterem. Potrafiła nas okręcić wokół małego pazurka i jak sobie coś postanowiła, to zawsze znalazła na to sposób. Pyśka zawsze pomagała rozpakowywać siatki z zakupami, włamywała się do sypialni forsując wszystkie zasieki, codziennie rano uprawiała pigging (świńska forma joggingu),
 piłowała pręty, jak duzi nie chcieli dać ogóreczka. Uwielbiała się wylegiwać i rozkładać kopytka. Jako że świnki, to zwierzęta stadne - więc adoptowaliśmy Pysi koleżankę. I tak dzięki meercat przyjechała do nas z Milanówka kwiatowa labopanienka Fuksja, zwana u nas Mini-Mini.
  piłowała pręty, jak duzi nie chcieli dać ogóreczka. Uwielbiała się wylegiwać i rozkładać kopytka. Jako że świnki, to zwierzęta stadne - więc adoptowaliśmy Pysi koleżankę. I tak dzięki meercat przyjechała do nas z Milanówka kwiatowa labopanienka Fuksja, zwana u nas Mini-Mini. Niestety świnek nie udało się połączyć. Tolerowały się, ale nigdy nie było między nimi prawdziwej przyjaźni.
 Każda musiała mieć swoją własną klatkę - ale chodziły do siebie w gości i wyjadały wzajemnie smakołyki z miseczki - kto zrozumie świnkę morską. Fuksja była bardzo kochaną świnką, wielką pieszczochą, lubiącą mizianie. Uwielbiała bawić się w szukanie smakołyków po mieszkaniu. Niestety zabawa szybko się kończyła, bo miała coś w sobie z psa tropiącego - żadna cykorka ani pietruszka długo się nie uchowała
 Każda musiała mieć swoją własną klatkę - ale chodziły do siebie w gości i wyjadały wzajemnie smakołyki z miseczki - kto zrozumie świnkę morską. Fuksja była bardzo kochaną świnką, wielką pieszczochą, lubiącą mizianie. Uwielbiała bawić się w szukanie smakołyków po mieszkaniu. Niestety zabawa szybko się kończyła, bo miała coś w sobie z psa tropiącego - żadna cykorka ani pietruszka długo się nie uchowała   
 Po tym, jak Pysia pomaszerowała za TM, Fuksja się rozchorowała i o mały włos nie dołączyła do Pyśki - cudem udało nam się ją uratować. Postanowiliśmy postarać się o towarzystwo dla niej. Takim sposobem pojawił się u nas Glucik. Jak się okazało Glucik była dziewczynką - została nazwana Chrumcią (nawet Chrumadonną)

Jej historia, to scenariusz na niezły dramat z elementami horroru. Została wypatrzona na śmietniku przez straż miejską. Był październik, było bardzo zimno, a ona musiała spędzić na tym śmietniku jeszcze 3 dni, zanim udało się ją złapać i dostarczyć do weterynarz - dodam naszej weterynarz. Była przeziębiona, zasmarkana, miała odmrożone paluszki u łapki, wychudzona, wystraszona, zachowywała się, jakby była bita.
 Pani doktor zaopiekowała się nią. Świnka mieszkała 3 lata z królikiem, ale po śmierci królika została sama - marniała w oczach i trzeba było coś zrobić. Wtedy padła propozycja, że bierzemy świnkę do nas. Chrumcia była bardzo pociesznym stworzonkiem, codziennie rano i wieczorem robiła obchód mieszkania no i ciągle domagała się dokarmiania ze strzykawki. Troszkę udało się ją podtuczyć dzięki temu. Niestety wszystkie te jej przejścia nie zostały bez uszczerbku dla zdrowia, doszedł guz na tarczycy, zaćma i pewnie starość, bo nikt nie był w stanie powiedzieć, ile miała lat. Chrumcia dołączyła do Pysi za TM i Fuksja znowu została sama. Był jeszcze krótki epizod - ktoś przyniósł zagłodzoną i sparaliżowaną świnkę do naszej weterynarz, żeby ją uśpić.
  Pani doktor zaopiekowała się nią. Świnka mieszkała 3 lata z królikiem, ale po śmierci królika została sama - marniała w oczach i trzeba było coś zrobić. Wtedy padła propozycja, że bierzemy świnkę do nas. Chrumcia była bardzo pociesznym stworzonkiem, codziennie rano i wieczorem robiła obchód mieszkania no i ciągle domagała się dokarmiania ze strzykawki. Troszkę udało się ją podtuczyć dzięki temu. Niestety wszystkie te jej przejścia nie zostały bez uszczerbku dla zdrowia, doszedł guz na tarczycy, zaćma i pewnie starość, bo nikt nie był w stanie powiedzieć, ile miała lat. Chrumcia dołączyła do Pysi za TM i Fuksja znowu została sama. Był jeszcze krótki epizod - ktoś przyniósł zagłodzoną i sparaliżowaną świnkę do naszej weterynarz, żeby ją uśpić.   Pani doktor nie zgodziła się i przekazała ją do nas. Niestety Śnieżynka nie przeżyła, umarła następnego dnia rano. Tylko jeden dzień miała kogoś, kto ją pokochał, dał cieplutką norkę, sianko, jedzonko i świeżą wodę do picia...
  Pani doktor nie zgodziła się i przekazała ją do nas. Niestety Śnieżynka nie przeżyła, umarła następnego dnia rano. Tylko jeden dzień miała kogoś, kto ją pokochał, dał cieplutką norkę, sianko, jedzonko i świeżą wodę do picia... 
Fuksja przekroczyła TM we wrześniu 2013, umarła kilka dni po sterylizacji z powodu bardzo dużych cyst na jajnikach. Przeżyła z nami 5 lat. http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic.php?f=71&t=1184
Po śmierci Fuksji nie chcieliśmy już mieć więcej świnek. Ale kto raz się z nimi zetknie, ten nie może już żyć bez tych małych gryzoni. Takim sposobem w Pysiowie pojawiły się kolejne świnki, które będą kochane i rozpieszczane - Bella i Norik od Beatki, której bardzo dziękujemy.




 
 







 
 



 
  
 Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
 Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia