Była wspaniałą świnką. Kochałam w niej wszystko:jej kochane malutkie łapiątka, jej czarną plamke na pupce, to jak układała sie w rogalik pod kocykiem, to jak mnie leciutko gryzła jak chciała iśc do klatki. Prawda jest taka,że kochałam ja bardziej od Indii, uwielbiałam głaskac jej kochane malutkie ciałko, gdy leżała u mnie na kolankach.
Nie moge w to uwierzyć,że jej nie ma ze mną!!!!! Cały czas mi się wydaje,że to jakis sen. To jest okropne!!!
Kocham Cię Calinko!!! Bez Ciebie w domu jest smutno i pusto, w sercu żal straszliwy i pustka! Tak strasznie Cie kocham,że chce mi się krzyczeć, wyć!!!To niemożliwe,że odeszłaś! będę sie teraz katować myślą,że mogłam ruszyć ta swoja dupę z łózka i jechać z Toba w nocy do weterynarza.
Mam nadzieję,że jestes juz tam za TM,że jesteś szczęśliwa,że mnie widzisz z góry i chcesz mnie pocieszyć mówiąc:
Nie płacz, mi tu dobrze, choć nie ma tu Ciebie!!!
Dziękuję Ci Calinko za ten czas spędzony z Tobą!
"Zapłacz kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo ona nie odeszła na długo.
Potem rozglądnij się wkoło
ale nie w górę patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
ona może być już tu blisko.
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę
w krzywym lusterku
to ja powtórzę: ona wróci.
Choć może w innym futerku"
