Kaktus i Welur [*]

Świnki, które znalazły swoje domy

Moderator: silje

Zablokowany
Gosiala
Posty: 37
Rejestracja: 21 sty 2015, 16:59
Miejscowość: Katowice
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: Gosiala »

Minął dzisiaj tydzień odkąd prosiaczki zamieszkały u nas...
Jesteśmy w nich zakochani, mąż stwierdził że są dużo ładniejsi niż nasza pierwsza świnka (a to był tricolorek).
Nie boją się wcale dzieci, które bawią się, czasem głośno, tuż koło wybiegu. Do mnie do ręki nieśmiało zaczynają przychodzić po cykorię. Złapanie ich na wieczorne lekarstwo to już nie jest taki wyczyn jak na początku, może ja nabrałam wprawy a może oni się uspokoili.
Wybieg opanowali, wychodzą codziennie wieczorem, a wczoraj i dzisiaj mieli otwartą klatkę prawie cały dzień, wchodzą i wychodzą kiedy chcą, ale i tak większość dnia spędzili drzemiąc lub podjadając w klatce. Wychodzili tylko dlatego, żeby sprawdzić czy wyjście nadal działa w obie strony, no i kiedy niedobra Duża miski wystawiła na zewnątrz. Za to popołudniami i wieczorem wariują, dzisiaj akurat Kaktus spokojniejszy, pochodził, sprawdził czy gdzieś się nie zapodział jeszcze jakiś liść cykorii, czy domki z kartonu są czynne, i wrócił odpocząć do klatki. A Welur wyczyniał dzikie harce, kreślił kółka i ósemki, skakał przez przeszkody i rozmawiał sam ze sobą. :-)
Jedzą ładnie, coraz mniej w miskach zostaje, kiedy otwieram klatkę żeby podać coś do jedzenia to wyciągają nosy w gorę i czekają w pobliżu. Rosną: Kaktus waży 529g, Welur 503. W dotyku to takie dość zabawne - jest drobny, niby chudziutki, ale z pękatym brzuszkiem :-)
Ale charakterek się Welurowi objawił taki bardziej zadziorny, Kaktusa zaczepia i przegania, potrafi go zaatakować i w klatce i na wybiegu. Jedzenie zabrane z pyska Kaktusowi smakuje lepiej niż prosto z miski.
Kaktus nie jest kłótliwy, ustępuje, dopiero pogoniony do kąta się odwróci i postawi, i jest spokój. Potem chwila cykania zębami i znowu odpoczywają dalej od siebie. Raz się wdali w taką awanturę, że interweniowałam, kiedy się spięli i jedna kula zbita z dwóch świnek goniła po klatce. Ale generalnie jedzenie ich jednoczy - jedzą razem, razem też urzędują na półko-hamaku lub pod nim, a sypiają w osobnych kątach klatki: Welur pod dachem, Kaktus na otwartej przestrzeni.

Niejadalny okazał się pomidor, roszponka, kalafior. Pyszności to cykoria, sałata rzymska i natka pietruchy - nawet można po to do ręki przyjść. Inne - marchewka, pietruszka korzeń, seler, jabłko są po prostu jadalne i znikają w swoim czasie. Chyba że je wynoszą gdzieś nocami, kiedy śpię. ;)
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: porcella »

Trochę zdjęć chłopców od Gosiali :-)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Kapibarek:
Obrazek
Cały Welurek:
Obrazek
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: porcella »

Fajnie mają chłopaki! A tunelik jest po prostu wzorcowy, że o hamaczku nie wspomnę!
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
Lilith88
Posty: 4733
Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
Miejscowość: Gdańsk
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: Lilith88 »

Welurek jak do klatki zagląda :love: te rude gatki boskie :szczerbaty: a mała kapibarka urocza :love:
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: joanna ch »

jakie pomysłowe wykorzystanie klocków :102:
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali z z Katowic :)

Post autor: porcella »

Gosiala pisze do mnie - zamiast na forum, ośmielcie ją, :please: bo fajnie pisze o prosiakach :buzki: :
"świniaki rosną i rozrabiają coraz śmielej :-)
W porze wybiegowej i kolacyjnej dopominają się o uwagę, jak otwieram drzwiczki to od razu robią kontrolę dostępnej przestrzeni. A co mnie najbardziej bawi - Kaktus po pierwszym spokojnym kontrolnym spacerze po wybiegu wraca do klatki, robi w niej kilka wariackich kółek z przelotem przez tunel i wybiciem na hamakowej trampolinie, i dopiero potem wraca na wybieg :-) Wczoraj zapomniałam im włożyć wewnętrzną rampę do wyjścia i okazało się, że wcale jej nie potrzebują, korzystają z wyjścia bez wysiłku, więc zostawiam już tylko zewnętrzną rampę.
Kaktus mnie straszył, bo zaczął kichać. Obserwowałam go uważnie, żadnej wydzieliny z nosa ani oczu nie zauważyłam, a on już chyba przestał. Może miało to związek z tym, że spędził prawie cały dzień z nosem w sianie. Kiedy zamontowałam im zewnętrzny paśnik to Kaktus zwariował - wygrzebał z niego sporo, zrobił z tego ściółkę pod samym paśnikiem, i leżąc wygodnie na tym sianie wcinał z paśnika kolejne. Wyraźnie delektował się luksusem . I tak przez jeden dzień. Potem siano z podłogi zjedli i teraz obaj spokojnie jedzą bezpośrednio z paśnika, nie wyciągają na zapas.
W ogóle Kaktus jest pocieszny. Przywłaszczył sobie norkę. zagląda do środka rzadko, ale za to bardzo lubi się na niej wylegiwać. Pokłócił się o tę norkę ze mną, kiedy ją wyjęłam do prania (bo posikał), pokłócił się z Welurem, kiedy już ją oddałam, a potem się na niej wygodnie umościł (on prawie jak pies, kółka na niej robi zanim się położy) i jeszcze mnie wystraszył bo dostał jakichś dziwnych drgawek... A to był popcorning w leżeniu na boku... Nie, nie zahaczył się pazurkami, chyba tylko chciał wyrazić radość nie opuszczając ulubionej pozycji :-D
Welur mnie zadziwia coraz bardziej - na rękach jest trochę bardziej ufny niż Kaktus, tzn. mniej sztywny, a kiedy zasiadłam na ich wybiegu obłożona natką pietruszki to łaził po mnie w miarę swobodnie, poszukując kolejnych gałązek, i znalezione zjadał od razu, nie uciekał z nimi. Kaktus mnie traktuje z większym dystansem, jeżeli już bierze jedzenie z ręki to próbuje wyrwać i z nim uciec.
Między chłopakami panuje stabilna zgoda, tzn. co najmniej jedna kłótnia dziennie musi się zdarzyć, ale taka bez większych emocji. Oby tak dalej "
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Gosiala
Posty: 37
Rejestracja: 21 sty 2015, 16:59
Miejscowość: Katowice
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali w Katowicach :)

Post autor: Gosiala »

Witam,
dzisiaj zrobiłam chłopakom wielkie porządki, bo klatka zaczęła się zamieniać w chlewik. Przechorowałam się trochę, i starałam się trzymać na dystans od prosiaków, więc... Mój syn wprawdzie nauczył się zbierać bobki i wymienić najbardziej zasikany żwirek w kącie, ale smrodek narastał... Matę wyprałam, świniaki spędziły wczorajszy dzień na samym pellecie i w końcu nadszedł czas na porządki.
Dzisiaj zaczęłam od wyproszenia lokatorów z mieszkania na wybieg. Po chwili ponowiłam sugestię, żeby jednak pozostali na zewnątrz, bo obaj byli bardzo ciekawi co robię w środku, znaczy zgarnęłam jednego i drugiego i ponownie wystawiłam na wybieg.
Potem zbierałam w środku cały żwirek, więc kolejny raz musiałam zdjąć Welura z szufelki, bo koniecznie musiał na nią wleźć. "Mój własny, zasikany żwirek, zostaw mi go!"
Równocześnie powstrzymałam Kaktusa przed przewróceniem kosza na śmieci, który koniecznie chciał zbadać, jako nowy element wyposażenia wybiegu.
Zabrałam kosz, przyniosłam wiaderko z wodą. Wyjęłam z klatki Welura, który strasznie zdziwiony plastikową gołą podłogą siedział na środku i patrzył na mnie. Uratowałam Kaktusa przed wpadnięciem do wiaderka z wodą. Pozwoliłam mu zapoznać się ze ściereczką, spróbował jej i dopiero dal mi spokój. i na czas mycia kuwety zamknęłam drzwi do klatki.
Prosiaki się obraziły na mnie, szukali wejścia, nie znaleźli, Welur się ode mnie odczepił, a Kaktus jeszcze poobgryzał mi skarpetki i też wreszcie został z boku. Pozwolili mi skończyć łażąc dookoła mnie już tylko trochę, i do czystej klatki weszli raczej dostojnie. Sprawdzili że kuweta w rogu jest, siano i miski na miejscu, Kaktus się ułożył wygodnie na hamaku, Welur pod, i zasnęli. Uff.... Sprzątanie za nami! :tired:

Przy okazji, jako że już mogę się do nich zbliżać, to ich zważyłam.
Kaktus waży 637g, Welurek 592g. Czyli całkiem konkretny kawałek wieprzowiny - razem ponad 1,2kg :-)
Awatar użytkownika
martu.ha
Posty: 1642
Rejestracja: 31 lip 2013, 14:32
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali w Katowicach :)

Post autor: martu.ha »

Co za przygody! Super się czyta o tych małych (choć coraz większych), rozpieszczonych, upartych cwaniaczkach :ok:
Niby tylko dwóch, a wszędzie są :lol: Jak ich widziałam u Porcelli jakiś czas temu to zupełnie inaczej się sprawy miały, teraz nadrabiają łobuziaki słodkie
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23177
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali w Katowicach :)

Post autor: porcella »

Pięknie opisane! Juz się przyzwyczaiłam do takich akcji i nie widze, jakie mogą być zabawne! Brawo :102:
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Gosiala
Posty: 37
Rejestracja: 21 sty 2015, 16:59
Miejscowość: Katowice
Kontakt:

Re: Kaktus i Welur - zamieszkali u Gosiali w Katowicach :)

Post autor: Gosiala »

Witam,
mamy problem - nie wiem, czy poważny...
To, że Welur zaczepia Kaktusa praktycznie zawsze, kiedy nie jest zajęty jedzeniem albo spaniem, to już normalne. Łazi za nim, turkocze, kręci zadkiem tak że prawie się przewraca. Kaktus go unika uciekając do tunelu albo na hamak. To, że zdarzają się gonitwy po klatce, kiedy obaj obijają się o pręty, to już mniej mi się podoba, interweniuję.
Ale wyszarpany kawałek ucha Kaktusa?! Jak biedaka dokładnie pooglądałam, to zobaczyłam, że drugie ucho też ma wystrzępione, tylko mniejszego kawałka brakuje. :-(
Co ja mam z tymi wariatami zrobić? Rozdzielić czy pozwolić na takie awantury?
Poza awanturniczymi gonitwami to oni raczej w zgodzie żyją, każdy ma swoją miejscówkę. Kaktus na piętrze, Welur pod hamakiem.
Jedzą razem i z paśnika i z misek, i z mojej ręki, na wybiegu wspólnie zwiedzają pokój (już bez ogrodzenia), jak Welur się "zgubił" i nie umiał znaleźć wejścia do klatki, chodził dookoła niej i nawoływał Kaktusa, to Kaktus ze środka też chodził i wołał Welura, i w końcu po niego wyszedł i pokazał mu wejście.
Zdarzyło się nawet parę razy że spali prawie razem, albo obaj na hamaku, albo obaj pod spodem. Oczywiście bezpieczny dystans zachowują zawsze :-)
Ale jak tylko się najedzą i wyśpią to zaczynają się turkoty Welura... I nie wiem, czy mam się tym martwić czy nie :-(
Zablokowany

Wróć do „Uratowane”