Chciałabym przestrzec właścicieli świnek, którzy wypuszczają świnki na łąkę, przed drugą, równie jak mlecze mylone z mniszkiem lekarskim, trującą rośliną. Jest to koniczyna, która zdaniem pani weterynarz, jest jadalna co najwyżej na początku kwietnia. Później, gdy kwitnie, staje się dla świnek trująca. Mój Feniks skubnął tej koniczyny na działce i
nabawił się przez nią ostrego zapalenia układu pokarmowego, które objawiało się rozwolnieniem, brakiem apetytu, potem bobkami z bąbelkami, a w konsekwencji zatrzymaniem nerek. Obecnie walczymy o jego życie. Świnka musi pożerać mnóstwo leków, jest kłuta i cierpi, a my razem z nią
Nie wydaje mi się, żeby kwitnąca koniczyna była trująca. Przynajmniej tony książek do zielarstwa na to nie wskazują. Oprysków jakichś nie było? Opisane przez Ciebie 'efekty' wskazują raczej na zatrucie jakąś chemią.
A nerki wysiadły, bo koniczyny za dużo nie dajemy - tak jak lucerna - ma dużo białka i wapnia. Jak miałaś świnkę u której zaczęły się dziać problemy z nerkami, tylko nikt ich jeszcze nie zdiagnozował, to wielce możliwe, że koniczyna je wykończyła.
PepusiowaMama - kup u weterynarza lub na allegro karmę ratunkową dr Zietek opakowanie czerwone, zrób papkę, i karm strzykawką bez igły początkowo 2-4 ml na jeden raz, i tak co 3 godziny. Ta karma ratunkowa jest lecznicza i smaczna.
W razie ciężkich kłopotów pisz.
Cześć,
jestem mężem PepusiowejMamy, więc potwierdzam teorię weta.
No ale problem jest taki, że prosiak już 2 tygodnie się kuruje. Był leczony verafloxem, oczywiście wszystko na nerki, ponadto strzykawką podskórnie 2-3 razy dziennie sól fizjologiczna, rodicare coś tam, plus probiotyki, no-spy i klops. Ile to może jeszcze trwać? Świniak osowiały, prawie nie je więc na karmie ratunkowej 5-6 razy dziennie ciągnie po 10-15 ml tejże. Na USG wyszło, że ma kamyk w nerce, ale ogólnie drożny ma układ moczowy. Te nerki ma leczone, po drugim badaniu krwi wyszło, że jest poprawa i to znaczna. Ale on ciągle jest nieruchawy, zrobiła się z Feniksa taka fleja, że hej (coś tam się myje świnek, ale marnie wygląda). Podajcie mi inną, niż nerki, diagnozę. Aha, wątróbka działa doskonale.
Słuchaj Jack, były opryski ponad 2 miesiące przed przybyciem świnek. Do tego czasu spadły hektolitry deszczu na tę ziemię. Poza tym świnki były na działce drugi raz, za pierwszym razem siedziały w tym samym miejscu i skubały sobie roślinność. Wróciły do domu zdrowiutkie. Za drugim razem zachorował tylko jeden z nich. Więc wykluczam absolutnie zatrucie chemią. Ale widzę, że pojęcie masz, to wal inne diagnozy.