No cóż. Przeprowadzamy się. Do nowego, większego, odnowionego mieszkania. Na ten trudny czas stado zostało podzielone na części.
Ze mną u mojej mamy znalazła się Filippa z dziećmi oraz Loczek z Bezylem. Przewiozłam ich taksówką, wieczorem przed przeprowadzką i było to słuszne posunięcie, chociaż i tak ciężko przeżyli pakowanie.
Trzy Gracje hotelikują u Zoiry w Wilanowie.
Knedel - tu wieści są zaskakujące. Pojechał na hotelik do Kdp2 i tak los zrządził, że już drugiego dnia pobytu zastąpił partnera nagle osamotnionej Sroce. Mieszkają razem i chyba się dogadają, ale jeszcze nie piszemy hop.
Najgorsze już za nami, to znaczy pakowanie rzeczy i przewiezienie ich do nowego domu.
Norniki jako jedyne zamieszkały już w nowym mieszkaniu, w którym wprawdzie nie nocuję, ale bywam stale. Ciężko przeżyły wczoraj montaż kuchni i docinanie gresu na balkon, ale przez weekend odpoczną i się ogarną, mam nadzieję.
Mnie zostało jeszcze posprzątanie starego mieszkania i powolne rozpakowywanie klamotów.
Ostrzegawcze zdjęcia, gdyby ktos nie wiedział, co to przeprowadzka totalna.
Pomieszczenie "składowe" - kiedyś w przyszłości garderoba.
Rzut oka na pokoje:
Ręce mam jak rolniczka po pieleniu zagonka z rzepą bez rękawiczek, w dodatku pocięte tekturą z kartonów.
BTW "świńskich" i stowarzyszeniowych pudeł i paczek wyszło mi chyba sześć, plus nieotwarty karton dostawy z zooplusa.
Grunt, że zwierza przeżyły tę akcję chyba bezboleśnie, w każdym razie tak sądzę po ilości skoków i dzikich kwików wydawanych przez Filippę i jej dzieci. Ponieważ domki zostały spakowane, więc rodzina prowadzi życie podstołeczne

Filippa karmiąca Axela (Axla?)

Więcej w ich watku, wieczorem.