Pojechałam z mocną decyzją o uśpieniu, ale weterynarz namówił mnie na wykonanie zabiegu. Major od niemal 6 godzin jest w lecznicy, zostanie tam na noc. Usunęli mu nerkę i znacznie powiększony moczowód, druga nerka powinna teoretycznie podjąć pracę. Widziałam go w inkubatorze i nie mogę przestać wyć, wygląda bardzo źle, mam poczucie że to tylko przedłużenie agonii, że on tam umrze z daleka ode mnie, od ludzi których zna... Mam tylko nadzieję, że ostro naszprycowali go lekami i jest mu wszystko jedno
