Tak, masz rację Patrycjo, Skinny są zupełnie wyjątkowe, największe miziaki i przytulaki na świecie, lgnące do naszych rąk i naszego ciepła. Nie chciałabym tutaj broń Boże dyskryminować innych świneczek, bo sama miałam kilka lat wcześniej niesamowicie wyjątkową dziewczynkę rozetkę, której śmierć również bardzo przeżyliśmy. Wiele po prostu zależy od charakteru samej świnki i dopasowania jej do charakteru właściciela. Po prostu Pulpetka trafiła na swoich dużych, a my na swoją świnkę... Dbaj o Rozalkę jak umiesz najlepiej, świnki chore na serduszka są jeszcze bardziej wyjątkowe
A ja przy okazji zaapeluję do wszystkich użytkowników forum:
róbcie badanie USG swojemu zwierzaczkowi na starcie, nie wierzcie na słowo, nie słuchajcie tego, że ktoś powie Wam, że zwierzątko jest zdrowe. Jeśli tak twierdzi, niech przekaże razem ze zwierzakiem aktualny wynik badania USG oraz najlepiej badania krwi. Takie badanie wiele nie kosztuje, a inwestycja na starcie jest inwestycją zarówno w życie i zdrowie Waszego pupila, jak i Wasze zdrowie psychiczne, sumienie, a także stan waszego portfela. I nie chodzi mi tu o wydane pieniądze (gdybym mogła przywrócić Pulpetce życie oddałabym teraz z miejsca wszystko co mam), raczej o schematyczność naszego myślenia: skoro lekarz mówi że nie ma potrzeby, to widocznie nie ma i po co wydawać dodatkowo, po co stresować niepotrzebnie zwierzaka itp. ... Poza tym macie potem zawsze punkt odniesienia w przypadku jakichkolwiek problemów z prosiaczkiem, lekarz porównując kolejne wyniki, może od razu postawić właściwą diagnozę i wprowadzić odpowiednie leczenie. Zawężamy tym samym miejsce na niepotrzebne domysły i błędy w sztuce lekarskiej.
I jeszcze jedno moje przemyślenie, bo wiem że ten problem powracał już w kilku wątkach:
jeśli macie do czynienia z nawracającym "pukaniem" w nosku u świnki, zbadajcie przy okazji serduszko. U Pulpeci to pukanie było najprawdopodobniej spowodowane trudniejszym oddechem, chciała się bidulka lepiej dotlenić, więc musiała mocniej wciągać noskiem powietrze, zasysając tym samym błonę wyścielającą nosek

To nie był żaden katar, żaden polip w nosie, tak jak sugerowali nam wcześniej lekarze, a jedynie wczesne objawy problemów z krążeniem. Pulpetka była też spokojniejszą, bardzo cichutką świnką, mniej skakała, mniej biegała, lubiła po prostu się przytulić i sobie poleżeć, mało się odzywała, rzadko kiedy kwiczała. Teraz zrozumiałam, że to był w jej przypadku "tryb oszczędnościowy". Oszczędzała to swoje biedne chore serduszko, a nie "taki miała charakter". Szkoda, że ja zrozumiałam to dopiero tak późno, za późno

I szkoda, że całą swoją wiedzę o niej, którą przekazywałam, zignorowali też lekarze. Bo im, przy ich całym doświadczeniu medycznym, powinno to dać dużo wcześniej do myślenia.