Dortezka, chcesz powiedzieć, że futerko Żurka jest Miecia? Albo gorzej, że cały Żurek jest Miecia???
Coś Żurek spadł z wagi. Znaczy ciągle ma wahania, i nawet długi czas do kilograma nie mógł dobić. A teraz kilka ładnych miesięcy było ok 1050-1060 a nawet więcej. A teraz widzę tendencję spadkową. Dziś 1010. Kupy się pogorszyły, ale na szczęście nadal nie ma sraki. Choć niektóre są cuchnące... Znalazłam jeszcze 2 saszetki bio lapisu, więc od dziś kuracja 4-dniowa. Nie lubi go. Część cię wylewa z pyszczka kochanego włochatego. Mam jeszcze l-glutaminę, więc może też mu pozapodaję. Ale zobaczymy co po biolapisie będzie. Generalnie zachowuje się jak zawsze, chętny do spacerów, wąchania, kulki, interesuje go kapeć w patio, powietrze z korytarza i wszystko jest w normie. A, tylko jak niucha, to jakby "tykało" w nosku. Coś jak pukanie. Kto to miał? Czy to nie serce? Czy nie płuca? Przed nową pracą mam kilka wolnych dni, to pojedziemy do dr Judyty, zrobimy rtg paszczy i ciałka i może krewkę pobierzemy. Osłuchamy też. Naprawdę dawno z nim nie byłam już u weta, więc i tak, przy częstej częstotliwości, jestem zadowolona. Ale teraz czas na kontrol.
A Homer szczeka, jak pod blokiem są dziki. Mig otwiera balkon, jak idzie na faję, a ten niuchacz wyczuwa w mieszkaniu na 3 piętrze i się okropnie denerwuje

Zaraz się zrywa i pędzi ("pędzi" w ramach swoich możliwości) szczekając

A potem biedak kaszle...pogadam z wetem jak mu można to gardło naprawić...