
Adopciaki z wątku ------> http://forum.swinkimorskie.eu/viewtopic ... 1&start=60
Rok temu przyjechał do nas kartonik z Warszawy. Z podwójnym dnem, z termoforami, wypełnione siankiem i .... dwoma małymi szczęściami. Tak, Figo i Fagot, wtedy jeszcze jako Q i M, przyjechali po to , by zawładnąć naszymi sercami (i lodówką). Co zmieniło się w naszym życiu od tego czasu ? Zacznijmy od drobnostek.
- z zakupów nie wraca się bez selera naciowego
- lodówka i jej okolice to jeden wielki składzik warzyw i innego zielska
- wracając z domu nie mamy pełnej torby słoików czy jedzenia - pełne torby siana wiejskiego
- najczęściej wstawiane pranie: maty łazienkowe + polarki
- dłuższe wypady do domu tylko w czwórkę.
Dalej. Nie spodziewałam się nigdy, że krzyki dochodzące z kąta pokoju przy każdym otwieraniu lodówki, czy dotknięciu foliówki mogą tak cieszyć bawić, i jednocześnie denerwować.

Postaram się tu opowiadać co nieco, jeśli będzie dla kogo

