Dzięki wielkie
Kazik jakby lepiej- trochę sam je, ratunkowej ze strzykawki wcale nie chce i wypluwa. Masę delikatnie odbudował - w najlepszym swoim czasie ważył ok.1150g, aktualnie ma 927g. Ale było gorzej (897). Mam nadzieję, że się jednak pozbiera przy tym antybiotyku. W każdym razie nie wygląda na takiego, który na się zamiar poddać.
A Biszkopt.. tuczę dalej. Nic się nie bierze do samodzielnego jedzenia.. Ale waga niezła jak na okoliczności- 1001g.
Dr Kliszcz nie odpisał mi konkretnie co zobaczył na dosłanych zdjęciach, ale konsultował się z dr Judytą. Wszystko wskazuje jednak na to, że ropień jest i że trzeba będzie usunąć zęba. Albo i dwa.. W każdym razie plan jest taki, że we wtorek jedziemy na badanie do dr Kliszcza i jeśli zabieg będzie konieczny- prosiak zostaje. Zabieg będzie robiony w środę o 16.00.. Jeszcze nie wiem jak to wszystko logistycznie rozwiążę, ale muszę dać radę. Na tą chwilę (z resztą będzie to zapewne najlepsze rozwiązanie) po wtorkowym badaniu planuję zostawić go w hoteliku Puchata Chata- prowadzi go lekarz wet (Joanna Strąk)- będzie dopilnowany pod kątem karmienia i leków przed i po zabiegu. Choćbym chciała zostać w tej Warszawie tyle, ile trzeba, aby to wszystko pozałatwiać i z nim stale być, to nie mogę.. Mam nadzieję, że mi te wszystkie plany wypalą i Biszkopt wróci szczęśliwie do domu.
Fotki na razie takie tylko z telefonu, bo mi komp nie czyta karty z aparatu.
Śpi na poduszce elektrycznej po bad rtg na wziewie u dr Judyty
Dokarmiamy się
