10.03 zrobiliśmy USG po którym zaraz mieliśmy wizytę u O.. Przyjęła nas z niezbyt dobrymi wieściami. Nie było jeszcze opisu ale z tego co jej P przekazała miało być bardzo źle. Dwa płaty wątroby w stanie rozpadu wręcz. Wyrok - nowotwór, nieoperowalne w takim stadium zaawansowania. Działamy tylko paliatywnie i być może trzeba się zastanawiać nad tym, jak i kiedy jej pomóc..
11.03 dostaję telefon. O skonsultowała się z P, jego zdaniem taki wygląd na USG może być również od bakterii beztlenowych które faktycznie zaatakowały jelita. Żeby przyjechać jeszcze dziś, zrobimy badania krwi, damy antybiotyk na te bakterie i zobaczymy czy to coś da. Jakby nie było, walczymy..
12.03 przyszły wyniki
ALT ma ok 90IU/L (norma 25-60) - było 174
AST ma ok 300IU/L (norma 27-68) - było 726
Czyli idzie powoli w dół! Dostała masę leków na tą wątrobę, antybiotyk na jelita, probiotyk. I mieliśmy tydzień później powtarzać badania krwi..
No ale właśnie przez to co się dzieje P nam co rusz mówi, żebyśmy nie przychodzili. Na ten piątek też jesteśmy zarejestrowani. Z jednej strony ja wiem, że nie powinno się wychodzić, że to i tamto, blablabla.. z drugiej ja się o nią martwię i chciałabym wiedzieć czy jest lepiej, czy nie.
Ogólnie Berta czuje się całkiem nieźle, już się nie pokłada tak, podjada z dziewczynami, wychodzi po sprzątaniu i czeka aż Pańciu rzuci zielone. Można by powiedzieć, że zdrowa świnka, gdyby nie to, że nie może coś utrzymać wagi. Dokarmiamy, ale też staram się 2 razy dziennie, aby czuła potrzebę wyjść i zjeść coś sama. Póki co najniższa waga była ok 830g. Nie wiem, czy ona sama tak mało je (dziennie z dokarmiania dostaje ok 33ml) czy może coś po tym wszystkim jej z tarczycą się zadziało. Biedna po tych wszystkich zastrzykach ma w niektórych miejscach odpadające strupy. Kaszak też troszkę urósł, ale nadal jest chyba najmniejszym problemem w tym wszystkim.
Ja dzięki szalejącemu koronawirusowi trafiłam na przymusowe L4, na razie do 9.04.. Niby fajnie, bo mam czas zająć się Bertą i ją obserwować.. z drugiej strony idzie oszaleć nic nie robiąc.. ile można czytać, gotować i sprzątać?? do tego wszystkiego jeszcze mam remont za ścianą


Może jak udam, że zemdlałam, to mi odpuści to dokarmianie??
Jak śpię, to jestem taka słodka..
Bo oponka to za mało..
każda ma swoją miejscówę do leżenia

świnie na kwarantannie (przez ten hałas musimy je wynosić do sypialni. Powiedzmy, że jest tam ciut lepiej..)
Jak nic spiskują coś..