Zyta rano bierze 5 leków, Jaga też 5 leków. Wieczorem to samo. Na jutro umówiłyśmy się z Jagą u dr Kasi. A jeszcze mnie straszą teoria o zaraźliwości chłoniaka. I każą macać kosze.
Też mi się wydaje, że niemożliwe, aby chłoniak był zaraźliwy No ale doktórki muszą mieć jakieś podstawy do takich (dziwnych) teorii..Hm..
Trzymajcie się tam
Gdyby nowotwór by zaraźliwy, to oprócz Munia miałabym też chorego na raka Kenia, Tolka i 9 tymczasów.
Wszystkie świnki, przez pół roku, gdy Munio był u mnie i chorował, mieszkały klatka w klatkę i ganiały całym stadem po wybiegu.
To niemożliwe, nowotwory nie są zaraźliwe niezaleźnie od gatunku.
No i Jaga już po pierwszej dawce chemii.
Rano -
Zyta - 4 leki, Jaga - 7 leków
Wieczór -
Zyta - 6 leków, Jaga - 10 leków
A - zalało mi pół księgarni. Zadzwonił szef i spytał: "Mieliście dziś w ogóle zamknięte?"