Cześć!
Jestem tu nowa, siebie i chłopaków przedstawię tutaj krótko.
Mam na imię Karina, 31 stycznia 2014 r. kupiłam z siostrą dwa prosiaczki.

(Tak, z zoo. Moja widza na temat adopcji świnek była zerowa, teraz bym świniaczki zaadoptowała).
Po przywiezieniu prośków do domu, Teodor i Bogdan zostali włożeni do jednej klatki (bez zapoznawania się na neutralnym terenie, niewiele wiedziałam o procesie łączenia, tyle co wyczytałam, ale i tak nie byłam pewna. Pomyślałam, że klatka jest dla nich nowa i tam niech sobie zaczną ustalać hierarchię). Możliwe, że zrobiłam błąd. Sama już nie wiem.
Na początku Bogdan (rozetka, troszkę wizualnie większy) jakby zdominował Teodora (nie wiem, czy ten nie ma zapędów długowłosych).
Prośki gruchają na siebie, kręcą tyłkami. Wchodzą jeden na drugiego (jakby w akcie seksualnym). I tak od początku w zasadzie było już.
Strzelanie zębami do siebie było, z krótkim atakiem - w sensie stuknięcie pyszczkami i ucieczka i znowu strzelanie. Większej walki nie było między nimi. Do około tygodnia temu..
Teodor chyba zaczął się stawiać. Pojawiło się częstsze strzelanie zębami (wraz z pokazywaniem ich; na początku myślałam, że ziewają..). Raz porządnie przetrąciły się na wybiegu (Bogdan miał rankę na wargach, a Teodor dziurkę koło noska). Jednakże wielkiego rozlewu krwi nie było, więc chłopaków nie rozdzielałam. Jedynie czasami próbowałam przeszkodzić jak strzelały zębami (panikowałam i nie chciałam by do walki doszło, nie wiem czy słusznie).
Trzy dni temu w klatce chłopaki rzuciły się na siebie, poturlały przez chwilę. Obejrzałam ich, ran nie widziałam. Więc pomyślałam, że nadal ustalają dominację.
Na chwilę obecną sprawa wygląda tak, że Teodor "Mały" chyba zdominował Bogdana, który się poddał dość szybko wg mnie. Jak Teo strzeli zębami, to Bogdan popiskuje cichutko i przeważnie ucieka. Czasami postrzelają razem na siebie, ale Bogdan przeważnie próbuje popiskiwać i uciekać.
Nie wiem, czy popełniłam gdzieś błąd i moje chłopaki się nie polubiły, ponieważ myślałam, że proces docierania się świnek trwa krócej... Chłopaki przytulały się do siebie jedynie podczas wizyty i po wizycie u weterynarza. Tak to śpią osobno (jeden na półce w berecie - ten któremu się uda akurat wejść pierwszemu; a drugi na trotach pod poidełkiem, po drugiej stronie klatki lub pod półką).
Jeśli macie jakieś zastrzeżenia do mnie, czekam na komentarze. Są to moje pierwsze świnki. Czytam fora, blogi, staram się dowiedzieć jak najwięcej. Jednak łączyć zwierzaków nie miałam okazji i nie wiem, czy mam czekać aż się sprawa unormuje, czy spróbować jakoś inaczej. Dodam, że wielkich bijatyk między nimi ogólnie nie ma, miłości chyba też.
Mam jednak pytanie, które może tyczyć się łączenia.
Chłopaki mają na razie klatkę 80tkę, z wybiegiem oddzielonym w pokoju przez jakieś 8h codziennie. Miałam czas siedzieć z nimi 24h i ich oglądać, więc problemu nie było. Klatka w zasadzie służy im jako spanie na noc. Czytałam, że tak może być przy dwóch świnkach i 80tce. Niestety możliwość spędzania z prosiaczkami 24h na dobę się powoli kończy...
Kupiłam im klatkę 120stkę. Niestety nie będę miała możliwości puszczania ich po pokoju na cały dzień, dlatego pomyślałam, że kupię największą klatkę jaką uda mi się zmieścić w pokoju, a na bieganie będą wypuszczani pod moim okiem wieczorem, na 3h. (Dodam, że pokój dzielę z siostrą, która świnki kocha, ale nie chce by biegały same bez opieki wolno po pokoju, stąd pomysł na wielką klatkę + krótszy wybieg). I tutaj zaczyna się moja prośba.
Czy jak świniaczki zostaną przeniesione do nowej, większej i nie pachnącej nimi klatki, może dojść znów do zachwiania hierarchii? Jak najlepiej proces przeprowadzki przeprowadzić? Włożyć do nowego miejsca jakby nic? Czy miski i poidełko i ich akcesoria też wymyć by nie pachniały nimi, czy raczej pozostawić ich zapach?
Proszę o pomoc, ponieważ nie chciałabym aby znów chłopaki przeżywały jakieś stresy. Dziękuję bardzo za każdą odpowiedź.
A oto chłopaki:
Razem na półce, rzadki widok...
Bogdan
Teodor
